Puls Budownictwa

Aktualności z różnych sektorów branży budowlanej, plany rozwoju i działania kluczowych firm relacje z placu budowy oraz innowacyjne produkty i technologie dla budownictwa.

Zanim ruszy budowa. Jak procedury administracyjne blokują inwestycje w 2025 roku
07.11.2025

Zanim ruszy budowa. Jak procedury administracyjne blokują inwestycje w 2025 roku

Na papierze Polska inwestuje rekordowo. W praktyce – koparki stoją, a wykonawcy liczą miesiące. To nie brak pieniędzy, lecz urzędowych decyzji sprawia, że wiele dużych projektów drogowych i budowlanych pozostaje dziś w zawieszeniu. Choć Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Polskie Linie Kolejowe i Centralny Port Komunikacyjny mają zabezpieczone środki na inwestycje o łącznej wartości ok. 20 mld zł rocznie, tempo poszczególnych realizacji spowalniają procedury. Według szacunków branży – od otwarcia ofert przetargowych do podpisania umowy mija dziś średnio dziewięć miesięcy. Czas ten wydłużają przede wszystkim odwołania składane do Krajowej Izby Odwoławczej. W pierwszej połowie 2025 r. wpłynęło ponad 3200 spraw – niemal tyle, co w całym 2022 r. W lipcu tego roku na wyznaczenie pierwszego posiedzenia Krajowej Izby Odwoławczej czekało się ok. 36 dni. Ustawa przewiduje 15 dni na rozstrzygnięcie sprawy, ale w praktyce terminy są przekraczane. Środowisko, decyzje, poprawki Drugim hamulcem są decyzje administracyjne – środowiskowe i budowlane. W przypadku dróg i kolei średni czas oczekiwania na decyzję środowiskową sięga ok. 450 dni, a często jest dłuższy. Dla przykładu: dla odcinka S74 Opatów–Nisko wniosek złożono w 2022 r., a DŚU wydano dopiero w październiku tej jesieni (RDOŚ Rzeszów). Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska tłumaczy, że wiele wniosków jest niekompletnych, dlatego urzędy muszą je poprawiać i uzupełniać. Z kolei GDDKiA wskazuje na braki kadrowe w urzędach wojewódzkich i dyrekcjach ochrony środowiska, przez co instytucje te nie nadążają z obsługą dokumentacji. Biurokracja kontra liczby Statystyki jasno pokazują skutki proceduralnych zatorów. Według danych GUS w pierwszej połowie 2025 r. wydano 121,4 tys. pozwoleń na budowę – o 16% mniej niż rok wcześniej. W sektorze publicznym spadki są większe: GDDKiA ogłosiła tylko 10% z planowanych przetargów. Łączna wartość podpisanych kontraktów wyniosła 2,3 mld zł wobec 7 mld zł rok wcześniej. W Krajowej Izbie Odwoławczej i Urzędzie Zamówień Publicznych sytuacja także się komplikuje. Samo przekazanie odwołania z UZP do KIO trwa dziś 20–25 dni, ponieważ większość dokumentów wciąż ma formę nieprzeszukiwalnych skanów. KIO ma nieco ponad 50 członków, choć – jak przyznaje prezes Jan Kuzawiński – potrzeba co najmniej 80–90, by zachować terminowość rozpatrywania spraw. Inwestycje w zawieszeniu Skutki problemów administracyjnych widać nie tylko na drogach. W Chełmie, po 1,5 roku wstrzymania i braku rozstrzygnięć po stronie Agencji Rozwoju Przemysłu, państwowa spółka zrezygnowała z biurowca „Fabryka” – projektu, który miał symbolizować gospodarczą odbudowę miasta. Zamiast nowoczesnego obiektu w miejscu dawnego dworca PKS została tylko ogrodzona „dziura w ziemi” i wiszące nad nią pytanie, co dalej z terenem, w który wpompowano już miliony złotych. Z kolei w północno-wschodniej Polsce, po analizach przyrodniczych, rząd zrezygnował z budowy dwóch dróg ekspresowych – S8 Białystok–Augustów i S16 Białystok–Ełk, które miały przeciąć Biebrzański Park Narodowy. W zamian przewidziano rozbudowę drogi krajowej do 2×2, ale to rozwiązanie oznacza lata opóźnień w połączeniach regionu z resztą kraju. Cyfryzacja i kadry Państwo zapowiada reformy: analizuje podwyższenie opłaty za odwołanie do KIO (dziś to 20 tys. zł niezależnie od wartości kontraktu) oraz pełną cyfryzację obiegu dokumentów UZP–KIO. To ważne, ale niewystarczające. W 2025 r. problemem nie są pieniądze, lecz decyzje – od DŚU po procedury odwoławcze – oraz brak ludzi, który hamuje pracę. Dopóki nie przybędzie etatów i nie zadziała cyfryzacja, administracja pozostanie najwolniejszym elementem procesu inwestycyjnego, a miliardy złotych będą czekały w urzędowych segregatorach.

Worker

Chcesz uzyskać pełen dostęp do informacji o inwestycjach i zleceniach z całej Polski?

Wypróbuj bez zobowiązań

W przypadku pytań dotyczących działania aplikacji zapraszamy do kontaktu z konsultantem poprzez czat lub:

Skontaktuj się
W Poznaniu powstanie zeroemisyjny biurowiec
07.11.2025

W Poznaniu powstanie zeroemisyjny biurowiec

Skanska rozpoczyna budowę ostatniej części kompleksu biurowego Nowy Rynek w Poznaniu. Będzie to pierwszy w Polsce komercyjny biurowiec o zerowej emisji CO₂ netto na poziomie operacyjnym oraz całkowicie niezależny od miejskiej sieci ciepłowniczej. Projekt budynku Nowy Rynek C powstał na deskach pracowni Ultra Architects. Kompleks Nowy Rynek powstał u zbiegu ulic Przemysłowej i Wujka. Inwestycja jest realizowana zgodnie z koncepcją „miasta w mieście”. Składa się z pięciu budynków biurowych i handlowych z przestrzeniami publicznymi, restauracjami, obiektami kultury, małą architekturą i zielenią. Nowy Rynek C, zaprojektowany przez poznańską pracownię Ultra Architects, jest ostatnim etapem projektu Skanska w Poznaniu. Biurowiec zaoferuje łącznie ponad 28 700 mkw. powierzchni najmu GLA, w tym ok. 25 750 mkw. przestrzeni biurowej oraz 2 980 mkw. handlowo-usługowej. Obiekt będzie się składał z 6 kondygnacji naziemnych, a jego podziemny garaż pomieści 225 samochodów oraz ponad 100 rowerów. Dodatkowo, na terenach zewnętrznych przewidziano ponad 50 dodatkowych miejsc dla jednośladów. – Ruszamy z budową przełomowej inwestycji na skalę Europy, stawiając Poznań na równi z takimi miastami jak Londyn, Oslo, Sztokholm czy Kopenhaga. Budynek będzie wyjątkowy w skali Polski pod względem wysokiej efektywności energetycznej oraz zerowej emisji CO2 na poziomie operacyjnym. Planujemy oddać Nowy Rynek C do użytku w IV kwartale 2027 r. – komentuje Paweł Warda, Executive Vice President (EVP) Operations, Poland, Board Member, Skanska Commercial Development Europe. Energooszczędny i oddychający biurowiec 

 Przyznane 88 punktów w precertyfikacji LEED v4 na poziomie Platinum plasuje projekt w ścisłej czołówce najwyżej ocenianych budynków w Polsce pod względem zrównoważonego budownictwa. Nowy Rynek C będzie w 100% zasilany energią odnawialną. Obiekt będzie posiadał własne pompy ciepła – powietrzne oraz gruntowe, co zapewni mu całkowitą niezależność od miejskiej sieci ciepłowniczej.  Te drugie wymagają wykonania rekordowych 10 km odwiertów – to niespotykane na rynku rozwiązanie, które wykorzystuje naturalne zasoby energii zgromadzone w ziemi. Umożliwi to ogrzewanie całego budynku zimą oraz chłodzenie latem bez wsparcia zewnętrznej infrastruktury. Zastosowanie innowacyjnych rozwiązań technologicznych, w tym powietrznych i gruntowych pomp ciepła pozwoli na redukcję zużycia energii o ok. 40% w porównaniu do standardowych konstrukcji. Przyczyni się też to przede wszystkim do przewidywalności kosztów za zużycie mediów. Energia elektryczna, którą będzie zasilany budynek, będzie częściowo pochodziła z własnego źródła energii – największej instalacji PV umieszczonej na budynku biurowym w Polsce – oraz będzie kupowana na giełdzie, potwierdzona certyfikatami pochodzenia. Nowy Rynek C będzie wykorzystywał o ok. 18% mniej energii niż standardowe gospodarstwo domowe w przeliczeniu na metr kwadratowy, zaś do jego budowy zostaną użyte niskoemisyjne materiały, m.in. beton, szkło o i aluminium o obniżonym śladzie węglowym w porównaniu do tradycyjnych materiałów. Najemcy biurowca będą mieli też dostęp do świeżego powietrza dzięki zautomatyzowanym uchylnym panelom okiennym. System AI-Enhanced BMS w połączeniu z innowacyjną fasadą pozwoli również na naturalny przepływ powietrza m.in. w nocy, gdy można schłodzić wnętrze, co zapewni oszczędność kosztów operacyjnych i energii niezbędnej do klimatyzowania pomieszczeń. Na 18 tys. mkw. wspólnych przestrzeni znajdują się m.in. zielone tarasy, tężnie czy budki lęgowe dla ptaków i hotele dla owadów. Inwestycja będzie pierwszym biurowym budynkiem w Polsce z umieszczonym na dachu tarasem przystosowanym do obsługi dronów, umożliwiającym szybkie dostawy przesyłek.

Rynek handlowy w Polsce - między stabilizacją a redefinicją
07.11.2025

Rynek handlowy w Polsce - między stabilizacją a redefinicją

Po latach ekspansji polski rynek galerii handlowych zaczyna zwalniać i przybierać nowy kształt. Nie ma już wyścigu na największe metraże, jest kalkulacja i precyzja. Centra handlowe w klasycznym rozumieniu tracą dynamikę, za to rosną formaty mniejsze, prostsze i bliższe codzienności. W tle tej zmiany widać coś więcej niż tylko korektę strategii, to odpowiedź na nową ekonomię konsumenta, który wybiera rozsądek zamiast rytuału weekendowych zakupów. Pierwsza połowa 2025 roku przyniosła rynkowi handlowemu względną stabilizację, choć trudno mówić o powrocie do dawnych schematów. Po okresie spowolnienia i wysokiej inflacji gospodarka odbudowuje się, a realne dochody Polaków powoli rosną. Mimo to konsumenci pozostają ostrożni, a struktura ich wydatków ulega zmianie, bo w centrum zainteresowania coraz częściej znajdują się usługi, gastronomia i rekreacja. W efekcie handel stacjonarny nie tyle odzyskuje dawną pozycję, co szuka dla siebie nowej formuły. Galerie handlowe, niegdyś symbol nowoczesnego stylu życia i motory rozwoju lokalnych gospodarek, dziś stają wobec konieczności redefinicji roli. Utrzymanie pozycji wymaga znacznie więcej niż atrakcyjnego miksu najemców. W czasach, gdy klienta można stracić jednym kliknięciem, znaczenia nabiera doświadczenie miejsca, przestrzeń która angażuje, buduje emocje i daje powód, by przyjść nie tylko po towar, ale po kontakt, usługę czy chwilę odpoczynku. Jednocześnie rynek wciąż funkcjonuje pod presją kosztów i niepewności inwestycyjnej. Wysokie stopy procentowe, wzrost kosztów budowy i utrzymania obiektów oraz konieczność dostosowania się do wymogów ESG sprawiają, że wiele projektów realizowanych jest ostrożnie lub etapami. Choć dane z raportu PRCH wskazują na stabilny wzrost zasobów – 13,95 mln m² nowoczesnej powierzchni handlowej i 132,6 tys. m² oddanej w pierwszej połowie roku – za tą liczbą stoi zmiana jakościowa, nie ilościowa. To nie jest już rynek ekspansji, ale rynek selekcji: rośnie znaczenie lokalizacji, formatów i umiejętności dostosowania się do oczekiwań konsumenta. Dominacja parków handlowych i odwrót od wielkich galerii Struktura nowej podaży jednoznacznie potwierdza zmianę kierunku rozwoju sektora. W pierwszej połowie 2025 roku na rynek trafiło 132,6 tys. m² nowoczesnej powierzchni handlowej, z czego aż 83,4% stanowiły parki handlowe, format, który jeszcze dekadę temu pozostawał na marginesie dużych inwestycji. Dziś to właśnie on definiuje dynamikę rynku, a jego przewaga nie jest przypadkowa. Parki handlowe są tańsze w realizacji, szybsze w budowie i bardziej odporne na wahania koniunktury. W warunkach rosnących kosztów finansowania i presji czynszowej to argumenty, które przesądzają o decyzjach inwestorów. W budowie znajduje się obecnie około 561 tys. m² powierzchni handlowej, z czego 94% przypada na parki handlowe. Tendencja ta ma wymiar systemowy. W budowie znajduje się obecnie około 561 tys. m² powierzchni handlowej, z czego 94% przypada na parki handlowe. To już nie epizod, lecz nowy model ekspansji. W przeciwieństwie do klasycznych galerii, które wymagają dużych miast i silnej bazy konsumenckiej, parki handlowe skutecznie wypełniają lukę w mniejszych ośrodkach, często tam, gdzie wcześniej dominował handel tradycyjny lub nie istniała żadna zorganizowana oferta nowoczesnego retailu. Zmiana formatu przekłada się na zmianę filozofii inwestowania. W miejsce projektów spektakularnych, wielofunkcyjnych i kapitałochłonnych pojawiają się obiekty kompaktowe, o ograniczonym ryzyku i krótszym okresie zwrotu. Z perspektywy inwestora to racjonalna decyzja, rynek coraz częściej nagradza efektywność operacyjną zamiast rozmachu. Z kolei z perspektywy konsumenta to powrót do prostoty: zakupy blisko domu, w funkcjonalnym układzie, bez konieczności przebijania się przez zatłoczone pasaże. Nie oznacza to jednak, że duże centra handlowe tracą rację bytu. Ich rola ewoluuje, stają się przestrzeniami doświadczenia i spędzania czasu, a nie tylko zakupów. To jednak wymaga inwestycji w nowe funkcje, modernizacji i dostosowania do oczekiwań odbiorcy, który coraz częściej wybiera jakość przeżycia ponad wygodę transakcji. Nowa podaż w I połowie 2025  Pierwsze półrocze 2025 roku potwierdziło utrzymanie wysokiej aktywności deweloperskiej, choć jej struktura jest coraz bardziej selektywna. Na rynek trafiło 132,6 tys. m² nowoczesnej powierzchni handlowej, co oznacza stabilny, ale kontrolowany przyrost zasobów. Deweloperzy koncentrują się przede wszystkim na inwestycjach o niskim progu ryzyka – parkach handlowych i obiektach typu convenience, które szybciej osiągają rentowność i lepiej wpisują się w zmieniające się zachowania zakupowe konsumentów. Największe projekty oddane w pierwszej połowie roku to m.in. A Centrum w Oświęcimiu (rozbudowa), Galeria Goplana w Lesznie, a także kolejne etapy sieciowych parków handlowych realizowanych przez Trei Real Estate, LCP Properties czy Napollo. Widoczna jest też aktywność nowych graczy kapitałowych, którzy przejmują gotowe portfele obiektów o ustabilizowanym najmie, traktując je jako bezpieczną alternatywę wobec zmiennych rynków biurowego i magazynowego. Cechą wspólną nowych realizacji jest ekonomiczna racjonalność. Obiekty są mniejsze, bardziej modułowe i zlokalizowane w średnich lub małych miastach, czyli tam, gdzie nie ma konkurencji dużych centrów. Strategia ta pozwala na szybsze skomercjalizowanie projektu i ograniczenie ekspozycji na wahania koniunktury. Coraz częściej widać też trend łączenia funkcji, w nowych parkach handlowych pojawiają się strefy usługowe, gastronomiczne, a nawet miejsca aktywności lokalnej. To już nie tylko przestrzeń zakupowa, ale punkt codziennego życia społeczności. Ważnym zjawiskiem pozostaje redewlopment starszych obiektów. W wielu przypadkach bardziej opłacalne jest przekształcenie istniejącej galerii w format convenience niż budowa od podstaw. Tak dzieje się m.in. z wybranymi obiektami z portfeli międzynarodowych funduszy, które dostrzegły potencjał w repozycjonowaniu aktywów. Modernizacje obejmują nie tylko zmiany układu najemców, ale też poprawę efektywności energetycznej i dostosowanie do wymogów ESG, które sprawiają, że dziś to już nie przewaga konkurencyjna, lecz konieczność. Całość układa się w wyraźny obraz rynku, który odchodzi od skali na rzecz precyzji. Zamiast kilku spektakularnych galerii o powierzchni powyżej 50 tys. m², deweloperzy realizują wiele mniejszych obiektów dopasowanych do lokalnego popytu. Ten trend, wzmacniany przez zmieniające się zwyczaje konsumenckie i ostrożność kapitału, definiuje nowy rozdział polskiego rynku handlowego, bardziej zrównoważony, ale też bardziej wymagający. Nasycenie przestrzenią handlową i siła nabywcza Polski rynek handlowy pozostaje jednym z najbardziej rozwiniętych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, ale dynamika jego wzrostu coraz wyraźniej zderza się z ograniczeniami popytowymi. Według danych PRCH zasoby nowoczesnej powierzchni handlowej w Polsce wynoszą obecnie 13,95 mln m² GLA, a po ukończeniu projektów w budowie przekroczą 14,5 mln m². Nasycenie wynosi dziś około 372 m² na 1000 mieszkańców, a po realizacji rozpoczętych inwestycji wzrośnie do 387 m². W dużych miastach wskaźnik ten jest ponad dwukrotnie wyższy w ośrodkach z istniejącymi centrami handlowymi sięga 704 m², a wliczając projekty w toku nawet 732 m² na 1000 mieszkańców. Jak wynika z danych portalu Kompas Inwestycji, w fazie realizacji znajduje się 367 projektów budynków o charakterze handlowo-usługowym. To liczba, która pokazuje skalę aktywności sektora, ale też rodzi pytania o chłonność rynku i trwałość lokalnego popytu. W wielu średnich miastach rośnie ryzyko nadpodaży, szczególnie tam, gdzie rozwój nie idzie w parze ze wzrostem siły nabywczej mieszkańców. Analiza potencjału konsumpcyjnego potwierdza te dysproporcje. Z danych GfK przywoływanych w raporcie PRCH wynika, że w miastach z centrami handlowymi na każdy metr kwadratowy istniejącej i budowanej powierzchni przypada 84,5 tys. zł rocznych wydatków konsumenckich, podczas gdy w ośmiu największych aglomeracjach wartość ta sięga 96 tys. zł. Oznacza to, że możliwości absorpcyjne mniejszych rynków są istotnie niższe, co w praktyce przekłada się na większe ryzyko pustostanów i presję na czynsze. W efekcie rynek wyraźnie polaryzuje się między dużymi ośrodkami metropolitalnymi, które przyciągają inwestycje o charakterze doświadczeniowym, a mniejszymi miastami, gdzie rozwój ogranicza się do prostych formatów handlowych. Deweloperzy i inwestorzy muszą więc coraz uważniej analizować nie tylko lokalizację, ale i strukturę siły nabywczej, bo to ona w najbliższych latach stanie się rzeczywistym wyznacznikiem potencjału nowych projektów. Deweloperzy i inwestorzy muszą więc coraz uważniej analizować nie tylko lokalizację, ale i strukturę siły nabywczej, bo to ona w najbliższych latach stanie się rzeczywistym wyznacznikiem potencjału nowych projektów. Regionalna mapa inwestycji – koncentracja i polaryzacja Dane Kompasu Inwestycji pokazują, że 367 projektów handlowo-usługowych nie jest rozłożonych równomiernie w skali kraju. Największe skupiska inwestycji koncentrują się wokół największych aglomeracji, w Warszawie (63 projekty), Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (39), Krakowie i Bielsku-Białej (po 38), Poznaniu (37), a także Trójmieście (24). To obszary, w których wysoka siła nabywcza i dobrze rozwinięta infrastruktura przyciągają kapitał i stymulują kolejne inwestycje. Na drugim biegunie pozostają regiony Polski Wschodniej — m.in. Lublin, Białystok i Przemyśl, gdzie aktywność inwestycyjna jest znacznie niższa. Dysproporcja ta odzwierciedla nie tylko różnice gospodarcze między regionami, ale też wskazuje kierunek przyszłych napięć rynkowych. Tam, gdzie inwestycji jest najwięcej, szybciej może dojść do lokalnego nasycenia, podczas gdy obszary peryferyjne wciąż pozostają niedoinwestowane. W praktyce oznacza to, że inwestorzy coraz częściej będą musieli precyzyjnie dopasowywać format obiektu do lokalnego kontekstu, zamiast powielać jeden model. Rynek galerii handlowych przestaje być jednolitym krajobrazem. Konsekwencje koncentracji inwestycji – rynek pod presją lokalnej konkurencji Rosnąca koncentracja inwestycji handlowych w kilku głównych aglomeracjach niesie ze sobą zarówno szanse, jak i nowe wyzwania. Dla inwestorów oznacza to coraz ciaśniejszy rynek, na którym o sukcesie projektu nie decyduje już sam fakt lokalizacji w dużym mieście, lecz precyzyjne dopasowanie formatu do potrzeb konkretnej dzielnicy i profilu mieszkańców. W praktyce przewagę zyskują projekty o wyraźnej tożsamości, takie jak centra sąsiedzkie, parki convenience lub obiekty z rozbudowaną funkcją rozrywkową. Tendencja do skupiania inwestycji w kilku ośrodkach prowadzi też do rosnącej konkurencji o najemców. Sieci handlowe coraz ostrożniej podchodzą do ekspansji, nie chcą dublować lokalizacji, a preferują te obiekty, które gwarantują najwyższy footfall i właściwy miks marek. W efekcie rośnie presja na właścicieli starszych galerii, którzy muszą repozycjonować swoje obiekty, by utrzymać najemców i ruch. Część z nich przechodzi procesy modernizacji, inne zmieniają funkcję, włączając elementy rekreacyjne, gastronomiczne czy nawet biurowe. Z punktu widzenia inwestorów finansowych taka polaryzacja zwiększa znaczenie analizy mikroekonomicznej. Już nie wystarczy wiedzieć, w jakim mieście powstaje inwestycja, liczy się jej lokalny kontekst społeczny i urbanistyczny. Deweloperzy muszą brać pod uwagę m.in. gęstość zaludnienia, profil dochodowy mieszkańców, układ komunikacyjny czy nawet to, jak dana lokalizacja funkcjonuje w świadomości lokalnej społeczności. Z kolei w mniejszych miastach, gdzie inwestycji powstaje mniej, przewagę daje pierwszy ruch, zajęcie rynku zanim pojawi się konkurencja. To tam obserwujemy największe zainteresowanie formatami o niższych kosztach wejścia i krótszym czasie zwrotu. Parki handlowe i obiekty convenience stają się dla inwestorów strategią defensywną wobec rosnącej konkurencji w metropoliach. W rezultacie polski rynek galerii handlowych coraz bardziej przypomina mapę nacisku inwestycyjnego, z intensywnymi punktami w największych miastach i rozproszoną aktywnością na peryferiach. Dla całego sektora oznacza to koniec jednolitego modelu rozwoju i początek epoki lokalnych strategii, w których każda decyzja inwestycyjna wymaga nie tylko kapitału, ale i dogłębnego zrozumienia miejsca. Rynek galerii handlowych w Polsce dojrzewa. Po dwóch dekadach szybkiego wzrostu wkracza w etap redefinicji. Od pogoni za metrami kwadratowymi do poszukiwania jakości, różnorodności i trwałej funkcji w miejskim krajobrazie. Nowe inwestycje nie znikają, ale stają się bardziej przemyślane, a stare obiekty zyskują drugie życie dzięki modernizacjom i zmianie formatu. W tym pejzażu wygrają ci, którzy zrozumieją, że centrum handlowe nie jest już tylko miejscem zakupów, lecz elementem tkanki miejskiej, która musi reagować na rytm codziennego życia.

Portfel zleceń Erbudu zmalał przez zamrożone inwestycje
07.11.2025

Portfel zleceń Erbudu zmalał przez zamrożone inwestycje

Pomimo trudnej koniunktury w budownictwie, wojny cenowej i deficytu inwestycji prywatnych, po trzech kwartałach 2025 roku Erbud odnotowuje 14 proc. wzrost przychodów. Budowlana grupa koncentruje się na trzech segmentach: budownictwie kubaturowym, OZE oraz usługach dla przemysłu. Zarząd Erbudu spodziewa się w 2026 roku wysypu nowych zleceń. Na koniec października 2025 r. portfel zamówień zewnętrznych Erbudu miał wartość ponad 2,5 mld zł (2,95 mld zł przed rokiem), doliczając projekty własne spółki Onde – przekracza 3,1 mld zł. – Portfel zleceń lekko się kurczy, lecz zamówienia na kwotę 2,5 mld dają nam bezpieczną perspektywę na przyszły rok. Widzimy szanse wzrostu przychodów, ponieważ rynek fotowoltaiki się rozwija, niedługo ruszą projekty wiatrowe. W segmencie budownictwa modułowego liczymy przede wszystkim na obiekty wojskowe, ale szansą są też dwie wielkie inwestycje, CPK i elektrownia jądrowa, wokół których w krótkim czasie trzeba będzie postawić mieszkania, także dla pracowników. Te dwa projekty będą wiodące, jeśli chodzi o moduły i budownictwo kubaturowe. Także wydaje nam się, że przyszły rok będzie przełomowym, jeśli chodzi o nowe zlecenia – powiedział Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu. 
Grupa Erbud od stycznia do września tego roku wypracowała 2,44 mld zł przychodów, wobec 2,1 mld zł rok wcześniej, co oznacza 16 proc. wzrost r/r. Spółka zamknęła ten okres z wynikiem 174,6 mln zł marży brutto na sprzedaży, przy 174,1 mln zł w tym samym okresie 2024 r. EBITDA Grupy wyniosła 54 mln zł i była o 11,1 mln zł (17 proc.) niższa od zanotowanej w pierwszych trzech kwartałach 2024 r. Wynik operacyjny Grupy w raportowanym okresie spadł z 33,6 mln zł do 15,5 mln zł w stosunku do tego okresu 2024 r. Wynik netto ukształtował się zaś na poziomie -13 mln zł, wobec 7,7 mln zł zysku w analogicznym czasie 2024 r.

 – Produkcja budowlano-montażowa jest jeszcze cały czas pod kreską, aczkolwiek już wrzesień przyniósł pierwszy niewielki wzrost, niestety przyczyniło się do tego głównie budownictwo infrastrukturalne. Cały czas na rynku obserwujemy zamrożone inwestycje, brakuje projektów prywatnych. To powoduje, że do przetargów publicznych zgłasza się po kilkadziesiąt firm i mamy bardzo ostrą walkę cenową. Przekłada się to oczywiście na wskaźnik ogólnego klimatu w budownictwie, który cały czas jest ujemny – komentuje Agnieszka Głowacka, wiceprezes Erbudu. Na przestrzeni trzech kwartałów 2025 r. w budownictwie kubaturowym Erbud podpisał kontrakty o wartości ponad miliarda zł, zaś od początku października pozyskał zlecenia na 170 mln zł.

 – Mimo trudnego, bardzo konkurencyjnego rynku, jesteśmy zadowoleni z tego, że te kontrakty pozyskujemy, przy tym bardzo zwracamy uwagę na ich bezpieczeństwo, finansowanie i oczywiście marżowość. W związku z sytuacją rynkową i spadkiem inwestycji prywatnych, rośnie w naszym portfelu, relatywnie do lat poprzednich, udział zamówień publicznych. Jest ich ponad 60%, przy czym konkurencja jest ogromna – podkreśla Jacek Leczkowski, wiceprezes Erbudu. – Duża część naszego portfela to kontrakty z ochrony zdrowia. Jesteśmy też aktywni w mieszkaniówce, choć ilość pozwoleń na budowę spada. W segmencie usług dla przemysłu Erbud uzyskał w okresie 9 miesięcy br. wynik 470 mln zł przychodów (+14 proc. r/r), zwiększając jednocześnie zysk operacyjny w stosunku do trzech kwartałów 2024 r. o 23 proc. do kwoty 19 mln zł. Najbardziej rentowny był zaś segment OZE. Działająca w tym obszarze, jako wykonawca i deweloper, spółka Onde wypracowała 629,6 mln zł przychodów wobec 581,4 mln zł (+8,28 proc.) przed rokiem. Jednocześnie ONDE poprawiło rentowność sprzedaży brutto, uzyskując 75,6 mln zł, czyli o 31,5 proc. więcej niż w 9 miesiącach 2024 r. Spółka Onde rozszerzyła także zakres działalności, uzyskując koncesje na sprzedaż energii elektrycznej z projektu Lewałd.

Startuje wieloetapowy projekt rewitalizacji na Pomorzu
06.11.2025

Startuje wieloetapowy projekt rewitalizacji na Pomorzu

Teren dawnej Cukrowni w Pruszczu Gdańskim, obejmujący blisko 20 hektarów, zostanie przekształcony w nowoczesną dzielnicę miejską. Spółka NDI Development uzyskała pozwolenie na budowę i rozpoczyna realizację pierwszego etapu inwestycji. Na rynek trafiło 100 mieszkań. Docelowo powstanie ponad 1700 mieszkań oraz 15 000 mkw. powierzchni komercyjnej. Przedsięwzięcie NDI Development jest jedną z największych rewitalizacji na Pomorzu. Realizacja pierwszego etapu inwestycji, za którego projekt odpowiada pracownia Open Architektura, rozpocznie się jeszcze w listopadzie. W planach jest budowa dwóch czteropiętrowych budynków mieszkalnych. Znajdzie się w nich łącznie 100 lokali – od kawalerek (28-41 mkw.) po mieszkania czteropokojowe (64-87 mkw.). Lokale na parterze posiadać będą prywatne ogródki, a te na wyższych kondygnacjach – balkony lub tarasy. Pomiędzy budynkami zaprojektowano zieloną przestrzeń wspólną z elementami małej architektury, ogrodami deszczowymi oraz infrastrukturą dla rowerzystów. Zgodnie z harmonogramem, przekazanie pierwszych mieszkań planowane jest na 2028 rok.
 – Zadaniem architekta było zaprojektować budynki łączące skalę zabudowy Pruszcza ze skalą i językiem architektonicznym Cukrowni. Dało to pretekst do powstania nowoczesnej zabudowy z korzeniami - zarówno w tradycji kształtowania bryły budynków jak i tradycji materiałów wykończeniowych. Pod czujnym spojrzeniem konserwatora zabytków powstała pierzeja nowego placu miejskiego, który zostanie zdefiniowany przez naszą architekturę i ceglaną majestatyczną bryłę Cukrowni. Razem zbudują nową jakość przestrzeni dla Pruszcza – mówi architekt Daniel Mermer, właściciel warszawskiej pracowni Open Architektura, odpowiedzialnej za projekt pierwszego etapu. Wieloetapowa inwestycja Projekt rewitalizacji Cukrowni to wieloetapowe przedsięwzięcie - na przestrzeni 10 lat powstanie w Pruszczu Gdańskim dzielnica oparta na idei „15-minutowego miasta”. Całość inwestycji obejmie osiem etapów, w ramach których powstanie docelowo ponad 1700 mieszkań oraz 15 000 mkw. powierzchni komercyjnej: usługowej, gastronomicznej, biurowej i hotelowej. Równolegle z budową części mieszkaniowej prowadzone będą prace nad adaptacją 29 zabytkowych budynków dawnego kompleksu fabrycznego. Inwestor planuje przekształcić je w centrum usługowo-kulturalno-rekreacyjne z restauracjami, kawiarniami, sklepami i przestrzeniami biurowymi. Centralnym punktem nowej dzielnicy stanie się plac miejski, miejsce spotkań i lokalnych wydarzeń. Zachowany zostanie również charakterystyczny ceglany komin będący symbolem przemysłowego dziedzictwa tego miejsca. Wysoki poziom zainteresowania na etapie przedsprzedaży potwierdza duży potencjał projektu. Pozwolenie na budowę, uzyskane we wrześniu, otworzyło drogę do uruchomienia oficjalnej sprzedaży mieszkań w październiku. – To projekt o wyjątkowej skali, który ma szansę stworzyć w Pruszczu Gdańskim nową, tętniącą życiem tkankę miejską – podkreśla Wioletta Kleniewska, Dyrektor Sprzedaży i Marketingu NDI Development. NDI Development przygotowuje się do rozpoczęcia budowy, architekci już pracują nad koncepcją drugiego etapu.

Equilis Polska rozpoczyna projekt na Białołęce w Warszawie
04.11.2025

Equilis Polska rozpoczyna projekt na Białołęce w Warszawie

Deweloper Equilis Polska rusza z przedsprzedażą mieszkań w swojej nowej inwestycji Orneko na warszawskiej Białołęce. Projekt zakłada budowę kameralnego osiedla składającego się z dwóch budynków, w których znajdzie się około 200 mieszkań. Inwestycja powstaje u zbiegu ulic Orneckiej i Cieślewskich w Warszawie, na działce o powierzchni 15 125 mkw. Autorem projektu jest Pracownia projektowa Archikar. Orneko obejmuje dwa budynki: 5- i 6- kondygnacyjne, w których zaplanowano około 200 mieszkań o metrażach od 25 do 145 mkw., w tym apartamenty z antresolami. Projekt architektoniczny Orneko łączy nowoczesny design z funkcjonalnością. Prosta, geometryczna forma budynków z jasno-ciemnymi elewacjami i dużymi przeszkleniami zapewni mieszkańcom pełne światła wnętrza. Część mieszkań położonych na ostatnim piętrze będzie miała antresole. Dla mieszkańców przewidziano miejsca postojowe zarówno naziemne, jak i w garażu podziemnym, w tym stanowiska wyposażone w infrastrukturę do ładowania samochodów elektrycznych. Na terenie osiedla znajdzie się także plac zabaw. Na osiedlu posadzonych zostanie około 100 drzew, w tym rzadko spotykane platany oraz dęby, lipy, sosny i modrzewie, tworząc leśną atmosferę osiedla. Obecnie trwa przygotowanie terenu pod inwestycję. Pierwsze prace budowlane ruszą w pierwszym kwartale 2026 roku, a zakończenie planowane jest na czwarty kwartał 2027 roku.

Oaza dla wodniaków. Warszawa szuka wykonawcy bosmanatu w Porcie Czerniakowskim
03.11.2025

Oaza dla wodniaków. Warszawa szuka wykonawcy bosmanatu w Porcie Czerniakowskim

Warszawski Zarząd Zielni ogłosił przetarg na budowę wielofunkcyjnego budynku usługowego z bosmanatem w Porcie Czerniakowskim. Obiekt będzie otwarty dla mieszkańców zainteresowanych aktywną formą spędzania czasu na rzece. Projekt budynku wykonała pracownia GAB Piotr Grabowski Architekt z Poznania. Konkurs architektoniczny na budowę bosmanatu rozstrzygnięto w 2022 r., wygrała go pracownia GAB Piotr Grabowski Architekt z Poznania. W październiku 2024 r. autorzy zwycięskiej koncepcji zakończyli opracowanie kompletnej dokumentacji projektowej. Rok później rozpoczął się przetarg na prace budowlane. 
 Budynek będzie miał zielony dach, został zaprojektowany w konstrukcji drewniano-żelbetowej i, dzięki zastosowaniu paneli fotowoltaicznych i pomp ciepła, spełnia możliwie maksymalne ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Będzie składał się z dwóch części, w niższej znajdzie się wypożyczalnia sprzętu, warsztat, pomieszczenie do przechowywania małych łodzi oraz sala treningowa dla wodniackich klubów sportowych, sauny, toalety i prysznice dla użytkowników portu. W wyższej trzypiętrowej części mieszkańcy będą mogli skorzystać z oferty gastronomicznej, sali konferencyjnej oraz tarasu widokowego. Teren wokół bosmanatu będzie dostępny dla wszystkich odwiedzających, powstaną nowe ścieżki, chodniki i podesty, stanie się także przestrzenią wypoczynkową - mieszkańcy będą mieli do dyspozycji tarasy, leżanki i ławki. Wokół budynku zaplanowano nową zieleń – byliny, rośliny cebulowe, trawy ozdobne, krzewy i drzewa oraz ogród deszczowy. Budowa bosmanatu zaplanowana jest na 21 miesięcy.