
Wróć do Pulsu Budownictwa


07.12.2008
Deweloperzy redukują koszty inwestycji
Oszczędności na ziemi, wykonawstwie czy nawet technologii budowania mogą doprowadzić do dalszych obniżek cen mieszkań, zwłaszcza na przedmieściach dużych aglomeracji. Część deweloperów nie ma już możliwości obniżek cen. Nie brak jednak i takich – zdaniem Łukasza Madeja, szefa ProDevelopment – którzy z powodzeniem mogą zaproponować tańszą ofertę, nawet o 15 proc. w porównaniu z dotychczasową. – Duża część niesprzedanych mieszkań będzie wykończona i wynajmowana. W Warszawie w 2009 r. będzie to nie mniej niż 3 tys. jednostek. Walcząc o płynność finansową, deweloperzy nie będą mogli sobie pozwolić na utrzymywanie czy zarządzanie całymi osiedlami niewykończonych i niesprzedanych mieszkań. Powtórzy się więc scenariusz z Łotwy, gdzie po załamaniu na rynku nieruchomości całe osiedla były adaptowane na projekty pod wynajem – twierdzi Madej. Jego zdaniem pojawi się miejsce dla taniego budownictwa w nowych technologiach, w cenach zapewniających rządowe dopłaty do kredytów. Spadnie natomiast skala budownictwa apartamentowego i o podwyższonym standardzie. Obecnie najdroższe jest wykonawstwo, którą sięga ok. 60 proc. kosztu budowy 1 mkw. – Przy cenie metra 9 tys. zł stanowi prawie 5 tys. zł. Projekt oraz nadzór to 250 – 300 zł, czyli około 4 proc. każdego metra. Infrastruktura pochłania natomiast 3 – 13 proc. wszystkich kosztów. Cena działki jest do zniesienia, jeśli stanowi nie więcej niż 15 proc. Jeśli jest droższa, ciężko zwraca się w kosztach. Natomiast koszty finansowe stanowią 5 – 8 proc. wydatków. Sama marża wynosi ok. 20 proc. – wylicza Jacek Kaliszuk, dyrektor do spraw realizacyjnych w Polnordzie. Jak zauważa Łukasz Madej, największe dziś różnice w ofertach deweloperów dotyczą udziału kosztów zakupu gruntu. Są inwestycje, gdzie grunty stanowią ok. 5 proc. ceny mieszkania, ale i takie, gdzie udział ten wyniesie 30 proc. – Tak będzie np. w projektach realizowanych na miejscu zajezdni Inflancka i Chełmska – tłumaczy Madej.

Autorem artykułu jest:Michał Oksiński
Oszczędności na ziemi, wykonawstwie czy nawet technologii budowania mogą doprowadzić do dalszych obniżek cen mieszkań, zwłaszcza na przedmieściach dużych aglomeracji. Część deweloperów nie ma już możliwości obniżek cen. Nie brak jednak i takich – zdaniem Łukasza Madeja, szefa ProDevelopment – którzy z powodzeniem mogą zaproponować tańszą ofertę, nawet o 15 proc. w porównaniu z dotychczasową. – Duża część niesprzedanych mieszkań będzie wykończona i wynajmowana. W Warszawie w 2009 r. będzie to nie mniej niż 3 tys. jednostek. Walcząc o płynność finansową, deweloperzy nie będą mogli sobie pozwolić na utrzymywanie czy zarządzanie całymi osiedlami niewykończonych i niesprzedanych mieszkań. Powtórzy się więc scenariusz z Łotwy, gdzie po załamaniu na rynku nieruchomości całe osiedla były adaptowane na projekty pod wynajem – twierdzi Madej. Jego zdaniem pojawi się miejsce dla taniego budownictwa w nowych technologiach, w cenach zapewniających rządowe dopłaty do kredytów. Spadnie natomiast skala budownictwa apartamentowego i o podwyższonym standardzie. Obecnie najdroższe jest wykonawstwo, którą sięga ok. 60 proc. kosztu budowy 1 mkw. – Przy cenie metra 9 tys. zł stanowi prawie 5 tys. zł. Projekt oraz nadzór to 250 – 300 zł, czyli około 4 proc. każdego metra. Infrastruktura pochłania natomiast 3 – 13 proc. wszystkich kosztów. Cena działki jest do zniesienia, jeśli stanowi nie więcej niż 15 proc. Jeśli jest droższa, ciężko zwraca się w kosztach. Natomiast koszty finansowe stanowią 5 – 8 proc. wydatków. Sama marża wynosi ok. 20 proc. – wylicza Jacek Kaliszuk, dyrektor do spraw realizacyjnych w Polnordzie. Jak zauważa Łukasz Madej, największe dziś różnice w ofertach deweloperów dotyczą udziału kosztów zakupu gruntu. Są inwestycje, gdzie grunty stanowią ok. 5 proc. ceny mieszkania, ale i takie, gdzie udział ten wyniesie 30 proc. – Tak będzie np. w projektach realizowanych na miejscu zajezdni Inflancka i Chełmska – tłumaczy Madej.
Wróć do Pulsu Budownictwa
Udostępnij artykuł: